Problemy prawne zagranicą

Agnieszka (Austria): moje problemy zagranicą dotyczyły bardzo nieprzyjemnej sytuacji, bo błędu w sztuce lekarskiej. Będą mieszkanką Austrii już od 12 lat miałam pełne zaufanie do tamtejszych lekarzy. Postanowiłam poddać się operacji nosa. Był to nie tylko zabieg chirurgiczny, ale także mający na celu poprawić mój komfort oddychania. Lekarze stwierdzili, że przez złamaną przegrodę nosową mam problemy z oddychaniem podczas snu – chrapię i zdarzają mi się bezdechy. Trochę zajęło mi oszczędzenie na taką operację i wreszcie mogłam się jej poddać.

Początkowo nos był opuchnięty, więc nie miałam świadomości, że coś jest nie tak. Jednak opuchlizna zeszła, a ja nie mogłam normalnie oddychać. Powiedziałam o tym lekarzowi, który stwierdził, że to dlatego, że jeszcze się nie przyzwyczaiłam do nowego układu nosa. Wróciłam do domu i nie mogłam normalnie funkcjonować, bo oddychałam wyłącznie przez usta. Poszłam powtórnie do kliniki, która stwierdziła, że nic z tym nie da się zrobić, mogą co najwyżej jeszcze raz mnie zoperować – oczywiście odpłatnie. Poszłam, więc do innej, gdzie mi powiedziano, że muszę się zoperować, bo inaczej nie będę mogła nigdy normalnie oddychać. Ponieważ nie chciałam poddawać się operacji w miejscu, które już raz doprowadziło mnie do takiego stanu, a nie szło się z nimi w żaden sposób porozumieć postanowiłam skorzystać z pomocy prawników. Przyszła mi z pomocą polska kancelaria adwokacka w Austrii https://www.smr-law.at/oferta.html. Wszystko zostało załatwione pomyślnie, a ja czekam na drugą operację nosa, która będzie miała miejsce za dwa dni.

 

Tomasz (Hiszpania): moje problemy z prawem w Hiszpanii zaczęły się po roku od rozpoczęcia działalności w tym kraju. Z otworzeniem firmy nie miałem problemu, wszystko szło pomyślnie. Złożyłem zeznanie podatkowe i… zaczęły się problemy. Ciągłe kontrole urzędników, którzy twierdzili, że moje księgi rachunkowe nie są wiarygodne, doszło do tego, że dostałem ichniejszy mandat skarbowy. Mówię po hiszpańsku całkiem nieźle, ale w tej sytuacji postanowiłem skorzystać z pomocy prawnika. On mnie skontaktował z biurem rachunkowym, w którym pracowali i Hiszpanie i Polacy. Wyjaśnili mi co jest nie tak z moimi księgami, okazało się, że prowadziłem je w niewłaściwy sposób. Musiałem zapłacić mandat, a prowadzenie księgowości zostawiłem w rękach tego biura. Wolę płacić im miesięczny abonament niż znowu przeżywać najazdy hiszpańskich urzędników.

 

Janusz (Norwegia): mieszkam w Norwegii od dwudziestu pięciu lat. Mam tam rodzinę, mieszkanie, kota i psa. Pięć lat temu wziąłem rozwód z moją pierwszą żoną. O ile sama sprawa rozwodowa nie była jakaś trudna, o tyle prawdziwym problemem była opieka nad dziećmi. Za pierwszym razem sąd wydał orzeczenie, że żona dostaje pełną opiekę nad dziećmi. Ja nie miałem żadnych praw. Nie zgodziłem się na to, poszedłem do prawników i odwołałem się od decyzji. Nie było to łatwe, musiałem bardzo walczyć w sądzie, aby przyznali mi choć częściowy wpływ na życie moich dzieci. Udało się, ale wiele mnie to kosztowało.